5 RZECZY, KTÓRYCH MUSISZ SPRÓBOWAĆ W BELGII CZYLI CO JEŚĆ I PIĆ W BELGII
Wielu
osobom Belgia kojarzy się głównie z czekoladą, pralinkami czy truflami. I
słusznie, bo to właśnie do tego kraju trafiło pierwsze w Europie ziarno
kakaowca, od którego ta cała słodka historia się zaczęła.
Warto
jednak pamiętać, że kulinarna strona Belgii skrywa także inne smakołyki.
Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami pięcioma gastronomicznymi obowiązkami
na mapie kraju.
1. PIWO
Belgia
to królestwo tego złotego trunku. Piwo pije się do obiadu, kolacji, przy
spotkaniu ze znajomymi, a nawet o 10 rano podczas niedzielnych zakupów na
jednym z pobliskich targów. W przeciętnym pubie poraża ilość dostępnych
gatunków, często produkowanych w lokalnych browarach. Każdy region, miasto, a
nawet wieś ma do zaoferowania coś swojego, niepowtarzalnego.
W
miastach dobrym pomysłem jest przejście się do sklepów zaopatrzonych jedynie w
piwo i przekonanie się na własne oczy, że od przybytku czasem jednak głowa boli :)
Miło
można spędzić czas także w lokalach po francusku zwanych „brasserie”, które są
często bardziej wyszukaną formą pubu z lokalnymi piwami i regionalną kuchnią.
Wiele z nich działa także jako browary.
Dodatkową
atrakcją jest sam sposób podania piwa. Każdy rodzaj serwowany jest w innych
szklankach czy kuflach, które mają pomóc w wydobyciu z trunku tego, co najlepsze
i pogłębiając tym samym nasze odczucia degustacyjne. Ja wielkim smakoszem piwa
nie jestem, jednak takie urozmaicenie bardzo mi się podoba.
Belgia w jednym zdaniu :)
Piwo
piwem, ale dla mnie absolutnym hitem są gofry. I to nie byle jakie! Te
najlepsze pochodzą z miasta Liège, stąd francuska nazwa brzmi „la gaufre Liégeoise”
a po flamandzku to „wafel van Luik” (Luik to flamandzki odpowiednik Liège, gdyż
w Belgii nie ma jednego oficjalnego języka, o czym napiszę wkrótce). Różnią się
one od dostępnych w Polsce prostokątnych gofrów, które tutaj występują jako „Brukselskie”.
Na
szczęście gofry z Liège można dorwać w
całej Belgii. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe, świeżo wypiekane, ale można je
zakupić także w supermarkecie zapakowane w paczki, jak inne ciastka. Do wyboru
z licznymi dodatkami, jednak według mnie najlepiej smakują w wersji „sauté”.
Samo ciasto jest wystarczająco słodkie, chrupiące i po prostu pyszne! Dla fanów
cynamonu polecam wybranie opcji „à la cannelle” czyli z dodaną przyprawą już w
samym cieście. Zapach i smak zwalają z nóg!
Gofry
z Liège od klasycznych różnią się kształtem, są bardziej chrupiące i wyraziste
w smaku. Te z Brukseli są natomiast bardziej miękkie i nie mają tego cudownego
aromatu. Do nich obowiązkowo przydadzą się dodatki. Najpopularniejsza jest bita
śmietana, we francuskiej części Belgii zwana „chantilly” a we flamandzkiej „slagroom”.
3. FRYTKI
Jedni
je kochają, inni nienawidzą. Ja jestem gdzieś pośrodku.
Belgia
to królestwo budek, food trucków, czy nawet restauracji serwujących tę
przekąskę. Najczęściej serwowane w papierowym rożku stanowią ulubiony fast food
zwłaszcza wracających po imprezie studentów. Dostępne w całej Belgii, na każdym
kroku z kilkunastoma rodzajami sosów do wyboru. Z mojej strony polecam
curry-ketchup lub sos andaluzyjski (fr. sauce andalouse, niderl. andalousesaus)
czyli mieszankę majonezu z przecierem pomidorowym i pikantną nuta tabasco.
Rada:
mała porcja najczęściej okazuje się dość dużą, także bądźcie czujni :)
Typowe frytki tym razem z sosem curry-ketchup
4. SPECULOOS
Ciasteczka
korzenne wywodzące się z Holandii mają w Belgii swoją własną wersję. Legenda
głosi, że z powodu braku pewnych przypraw sprytni Belgowie zastąpili je
cynamonem oraz karmelizowanych cukrem. W wielu regionach różnią się między sobą
kształtem, grubością czy dodatkiem miodu lub aromatu migdałowego. Speculoos
można zakupić w formie małych herbatników, większych ciastek, a nawet pod
postacią kremu do smarowania (taka trochę Nutella czy masło orzechowe).
Popularne są także lody czy ciasta i torty z dodatkiem tego przysmaku.
5. CUBERDON
Flamandzki
produkt regionalny, z którym spotkałam się w Brugii i w Gandawie. Obecnie na
rynku dostępnych jest wiele odmian i smaków, jednak te oryginalne wyrabiane są
z dodatkiem malin i mają
fioletowo-bordową barwę. Jest to rodzaj galaretki w stożkowatej formie, twardej
z zewnątrz, miękkiej w środku. Jeśli tak jak ja nigdy wcześniej nie
słyszeliście o tym smakołyku, będąc w Belgii koniecznie spróbujcie. Sprzedawane
zarówno w sklepach, jak i na małych straganach w centrum miasta.
Stragan z lokalnymi smakołykami
Wymienione
produkty to według mnie klasyki, których oczywiście można znaleźć więcej.
Popularne danie regionalne we Flandrii to na przykład waterzooi, coś pomiędzy
gulaszem a gęstą zupą z dodatkiem warzyw, żółtek jaja i śmietany. W zależności
od miejsca przyrządzane z rybą lub kurczakiem. Natomiast w Walonii tradycyjnym
daniem jest „la boulette à la Liègoise”, czyli taki nasz kotlet mielony.
Podawany w różnych wariacjach, najczęściej w towarzystwie frytek i sosu
pieczeniowego.
Dla
mnie niekwestionowanym liderem rankingu są gofry, za którymi zaczynam tęsknić
na samą myśl o wyjeździe z Belgii. A Wy macie swoich ulubieńców kuchni
belgijskiej?
Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz